Medycyna wciąż jest jednym z tych środowisk, które pozwalają ludziom na zarabianie naprawdę fajnych pieniędzy. Oczywiście nie każdy nadaje się do tego, by zostać lekarzem, ale to właśnie te trudności na drodze do kariery sprawiają, że kariera ta niemalże od samego początku jest opłacalna, bo nawet jeśli w pierwszej kolejności nie przynosi tzw. kokosów, to jednak prędzej czy później zmieni życie każdej osoby na lepsze.

Stomatolog dziecięcy w tym momencie jest osobą wykonującą jeden z bardziej opłacalnych zawodów (przynajmniej pod względem finansowym). Ten, kto myśli o tym, by samemu nim zostać, powinien oczywiście na samym początku skupić się na uzyskaniu tytułu „zwykłego” stomatologa, gdyż dopiero po osiągnięciu tego pierwszego najważniejszego celu można będzie ruszyć dalej, czyli zająć się już jakąś mocniej zawężoną, jasno sprecyzowaną specjalizacją. Podstawy są kluczowe Krokiem pierwszym, tym fundamentem wiedzy i doświadczenia jest na pewno zdanie egzaminu maturalnego. Po co? Ano po to, by wybrać się na studia i to dać sobie szansę na dostanie się na jakąś lepszą uczelnię, bo jednak typ szkoły i jej ranga mają ogromne znaczenie i wpływ na późniejszą karierę zawodową.

Maturę trzeba zdać jak najlepiej. Trzeba ją zdać z wybranych wcześniej przedmiotów, którymi w przypadku chęci udania się na jakiekolwiek studia medyczne będą oczywiście biologia i chemia. Warto tu jednak podkreślić, że na niektórych uczelniach dodatkowe punkty można pozyskać za napisanie matury (zwłaszcza tej rozszerzonej) np. z matematyki bądź fizyki. To wszystko trzeba sobie po prostu posprawdzać. Może się okazać, że przyszły stomatolog dziecięcy najlepiej zrobi, gdy napisze wyłącznie maturę rozszerzoną z matematyki i biologii, a chemię całkowicie sobie daruje, bo jeśli z tej chemii jest kiepski, więcej punktów uda mu się uzyskać z innych przedmiotów, w których czuje się zdecydowanie mocniejszy. Studia mają znaczenie Matura sama się nie napisze, tak jak i studia same się nie ukończą. Po pozytywnym przejściu przez egzamin dojrzałości należy więc od razu chwycić byka za rogi i zamiast robić sobie celowo rok przerwy od nauki (tzw. „gap year”, który teraz jest bardzo modny), wybrać się po prostu na wyższą uczelnię, by iść za ciosem i kontynuować naukę.

Przerwy nie są wskazane. Zwłaszcza w przypadku tak trudnych kierunków, jakimi są kierunki medyczne, fajnie jest być w takim ciągu przyswajania wiedzy, by nie musieć na nowo przyzwyczajać się do czytania podręczników, wkuwania nudnych formułek i recytowania tego wszystkiego z pamięci. Na studiach prędzej czy później przyjdzie też pora na wybór specjalizacji. Wtedy właśnie potencjalny stomatolog dziecięcy będzie mógł już jasno się określić. Dla niego jedyną dobrą specjalizacją okaże się oczywiście stomatologia dziecięca. Nie jest ona łatwą dziedziną, ale jest naprawdę wdzięczna i satysfakcjonująca – zwłaszcza dla tych osób, które szczerze interesują się dbaniem o zdrowie osób najmłodszych i pragną pomagać im w przyszłości, zajmując się ich uzębieniem i innymi problemami związanymi z jamą ustną. Najważniejsza jest praktyka Już na studiach warto natomiast zacząć zdobywać jakieś pierwsze doświadczenie.

Praktyki są oczywiście czymś niezbędnym, tak więc każdy student na pewno z nich korzysta, ale jeśli ma się taką możliwość, warto nawet chodzić na nie częściej niż jest to wymagane i to nawet wtedy, gdy te praktyki nie są zbyt dobrze płatne (a zwykle nie są, bo mało który gabinet stomatologiczny zapłaci jakieś większe pieniądze studentom na pierwszym bądź drugim roku studiów). Teoria nie jest w stanie zastąpić prawdziwej pracy. Oczywiście dentysta dziecięcy musi mieć tę teorię w małym palcu, ale musi też przede wszystkim potrafić ją właściwie wykorzystać. Praktyki nie da się niestety nauczyć z żadnych podręczników i najmądrzejszych nawet książek.

Trzeba samemu się jej oddać i poświęcić na nią jak najwięcej czasu, bo to właśnie praktyczne ćwiczenia są najskuteczniejszym narzędziem do nauki.